Szczerze mówiąc, to pod pewnym względem w ogóle nie jestem...
Zgadza się. Ale ta trawa była teraz ciut wolniejsza. Do tego układ rywalek, wszystko się dobrze ułożyło. Absolutnie nie jestem zaskoczony, że Iga udźwignęła to w sferze mentalnej i wygrała. Uważam, że była na to gotowa. Trochę jestem zaś mimo wszystko zaskoczony ze względu na nawierzchnię. Była wolniejsza, ale to jednak wciąż trawa. A wiadomo, że Iga na niej raczej nigdy nie brylowała. Poza okresem juniorskim, o czym nie wszyscy pamiętają.
Nie da się ukryć, że rozwój wypadków w drabince sprzyjał. Natomiast sztuką jest, szczególnie w żeńskim tenisie, taką szansę wykorzystać. Dla mnie to absolutne mistrzostwo świata, bo znam bardzo dużo przykładów, kiedy turniej układał się pod daną zawodniczkę, ale ta nie była w stanie udźwignąć tego mentalnie. Proszę mi wierzyć, nieliczne tenisistki to potrafią. Zwłaszcza kiedy mowa o turnieju, którego nigdy wcześniej się nie wygrało.
I tak należy podchodzić do każdego turnieju. Jeżeli chcemy wygrywać i cały czas o tym myślimy, to nigdy nie wygramy. Nie ma takiej możliwości.
Бо она го ма. Ale skoro teraz miała takie podejście, to znaczy, że pracuje nad sobą. Ogółem podejście trzeba dostosować do danej zawodniczki czy zawodnika. Niektórych trzeba dopingować i motywować, by chcieli osiągać szczyty, a inni sami w sobie są przeambitni i to ich paraliżuje, więc trzeba z nich ściągać tę odpowiedzialność. U nich podejście "Jadę, żeby wygrać turniej" się nie sprawdzi. Trzeba przypominać im o radości z gry. Tych, którzy powtarzają: "Nigdy nie wygram, nie umiem", trzeba starać się dowartościować. Igę zaś z jej ambicją trzeba ściągać na ziemię. Jeśli podeszła do tego turnieju bez oczekiwań, to właśnie dlatego go wygrała.
Ale do ziemi podchodziła tak, że to była jej nawierzchnia i co było? Co było w Rzymie?
Na pewno z "betonem" i ziemią będzie trudniej. Trzeba starać się tak samo podchodzić do kolejnych startów. Nie zawsze wyjdzie, bo nie jest tak, że raz się udało i już pójdzie gładko. Ale jak już wiemy, co działa, to staramy się to powtarzać. Raz zadziała, raz nie. Ale jeśli znajdzie się klucz, czego zawodniczce trzeba pod tym względem, to jesteśmy w domu. Jeśli w następnych 20 meczach w tym sezonie 15 udźwignie i będzie grała super, a pięć jej nie wyjdzie, to będzie rewelacja.
Pytałam wcześniej, czy dostrzega pan jeszcze inne zmiany w grze Polki, bo Maciej Synówka zwrócił uwagę na jej dojrzałość taktyczną. Że nie atakowała już każdej piłki z myślą o winnerze, tylko czekała na odpowiedni moment.
Nazywam to cierpliwością w ataku.
Też ją pan zauważył?
Faktycznie, Iga zaczęła jej trochę więcej wprowadzać. Nie podejmuje już aż takiego ryzyka jak wcześniej. Ale też trzeba zaznaczyć, że długo była numerem jeden na świecie właśnie dzięki temu ryzykownemu graniu, bo ona zawsze się w tym doskonale czuła. Ale widać przyszedł moment, w którym przestało to funkcjonować. Nie wiemy, dlaczego tak się stało, ale trzeba było to po prostu zmodyfikować. I myślę, że teraz zmodyfikowała. Jest troszkę więcej cierpliwości, ale wciąż jest ofensywna. Nie straciła więc całkiem tego podejmowania ryzyka.